Poland : 10 2008 08:23:41

Note : 7,5/10


Akphaezya - Anthology II

1. Preface
2. Chrysalis
3. Beyond the Sky
4. Khamsin
5. Reflections
6. Awake
7. The Golden Vortex of Kaltaz
8. The Secret of Time
9. Stolen Tears
10. Trance: H.L.4
11. The Bottle of Lie

Rok wydania: 2008
Wydawca: Ascendance
Dystrybucja: Mystic Production

Gdy plyta tajemniczego projektu Akphaezya dotarla do naszej redakcji, a mnie przypadlo jej recenzowanie, pierwsza mysl, która nasunela mi sie do glowy brzmiala: „…to pewnie jakis black metal, a ze dla tej muzyki na Rock Area nia ma miejsca to bedzie mniej roboty…” Okladka zdobiaca "Anthology II" i absolutnie nieczytelne logo wskazywaly, ze bedzie brutalnie i ku chwale szatana. Okazuje sie jednak, ze pozory myla i ze Akphaezya to muzyczny twór, który produkuje muzyke tak maksymalnie zakrecona i niemozliwa do zaszufladkowania, iz grzechem by nie bylo jej Wam przedstawic.

W zasadzie, w wielkim skrócie i uproszczeniu, "Anthology II" to miks wszystkiego, co sie da, ba nawet pojawiaja sie growle i brutalne zagrania w stylu grup death czy black metalowych (a jednak:-) ). To jednak tylko jeden z elementów tej ukladanki. Pojawiaja sie delikatne akustyczne ballady ("Beyond the Sky") niemal metalowo/gotyckie dzwieki ("The Golden Vortex of Kaltaz), czy iscie szalone i zakrecone pod kazdym wzgledem utwory ("Khamsin"). Muzycy nie boja sie eksperymentów i tak fragmenty niemal death metalowe przechodza w jazzujace fragmenty, a zaraz po nich pojawiaja sie wszelkiej masci dzwieki stylizowane na muzyke orientalna czy arabska. Pojawiaja sie szybkie gitary, klawiszowe plamy, nawet dzwieki akordeonu. Jest tu wszystkiego po trochu, co powoduje, iz album wydaje sie nieco niespójny, ale przy tym równie fascynujacy. Niesamowite wrazenie robia wokalne niejakiej Mehl Aelin. To, co potrafi wyprawiac ze swoim glosem budzi uznanie. Potrafi zaspiewac delikatnie i zwiewnie, ale potrafi równiez zaspiewac w taki sposób, iz ciarki po plecach przechodza, i nie mam tu na mysli kobiecego growlu. Po prostu spiewa tak jakby byla szalona i opetana jednoczesnie.

Akphaezya to nie jest raczej muzyka dla osób, które lubuja sie w delikatnych dzwiekach. To muzyka dla osób, które lubia eksperymenty i zaskoczenie, którzy nie boja sie chorych, psychodelicznych dzwieków a im bardziej cos jest zagmatwane tym bardziej ich to rajcuje. Moze i ta muzyka nie rzucila mnie na kolana, ale z czystym sumieniem musze przyznac, ze jest to kawal awangardowej, w kazdym calu, sztuki!

7,5/10

Piotr Michalski
www.rockarea.eu

Back